W jeden z majowych weekendów zrobiłam sobie wycieczkę na Śląsk tylko po to, żeby wysłuchać pewnego wykładu… Tylko po to? Raczej aż po to!
14 i 15 maja, pani Paulina Ziółkowska z Talking Dogs (KLIK) przyjechała do Katowic z wykładem pt. „Jak rozmawiać z psem?” wprowadzającym w temat psiej komunikacji. Jeśli dobrze śledzicie nasze przygody, pewnie pamiętacie, że z Talking Dogs miałam już do czynienia. Rok temu byłam na warsztatach u pana Wojtka Radomiaka, z których wróciłam z bardzo złymi wspomnieniami (KLIK).
Ponieważ Talking Dogs to duet, szukałam okazji, aby poznać jego drugą, damską część, czyli panią Paulinę. Kiedy natrafiłam na informację o wykładzie, od razu napisałam do Anety (KLIK) czy przyjmie nas pod swój dach. Kiedy dostałam zielone światło, migiem zarejestrowałam się na zajęcia.
Oczywiście, obawiałam się, że wykład będzie jedną wielką powtórką tego, co już słyszałam, dlatego tym razem starałam się nie mieć wygórowanych oczekiwać, choć przyznaję, że było to bardzo trudne, a kiedy pani Paulina przyjechała… Już wiedziałam, że będzie dobrze. Znacie to uczucie, kiedy nagle wszystko znajduje się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie? Tak właśnie się stało, kiedy prelegentka pojawiła się na sali.
Podczas wykładu poruszana była standardowa tematyka, którą zajmuje się Talking Dogs: znaki, sygnały, komunikacja między psami, komunikacja z ludźmi, jednak to, jak zostało to przedstawione oraz to, jakich materiałów użyto by wytłumaczyć poszczególne zagadnienia… No czapki z głów! Większość materiału filmowego miała pewnie maksymalnie 3 miesiące i nie była jeszcze publikowana na stronie Talking Dogs, dlatego mimo, iż poruszane kwestie były mi znane, to mogłam je poznać od zupełnie innej strony, bazując na bardzo świeżych przykładach. I to jeszcze bardziej otworzyło mi oczy.
Dość mówić, że dwa ośmiogodzinne dni wykładów to mało! Że gęsia skórka towarzyszyła mi praktycznie przez całe zajęcia, a i zdarzyło się, że kilkukrotnie spociły mi się oczy… To było fascynujące i niesamowicie budujące doświadczenie. Polecam Wam bardzo serdecznie udział w takich warsztatach. Wykład przygotowany był profesjonalnie, prowadzony z największą starannością, materiał zdjęciowy i filmowy był nowy i idealnie dobrany do omawianych przykładów. Miałam wrażenie, że nie była to oklepana formuła, a wykład z krwi i kości, przygotowany specjalnie na te konkretne warsztaty, dla tych konkretnych uczestników, dla mnie.
Te zajęcia naprawdę układają w głowie a ich przekaz odbieram w jeden sposób: ROBISZ TO DOBRZE.
Zaryzykowałam i nie żałuję, dlatego duetowi Talking Dogs daję kolejną szansę i w chwili gdy to czytacie – ja się pakuję, jadę lub już uczestniczę w naszych pierwszych klasach komunikacji, na które czaiłam się od dobrych dwóch lat. No cóż. Czasem jestem jak Janka i wiem, że pewne rzeczy należy robić powoli.
***
Wyjazd do Katowic nie wiązał się tylko z siedzeniem w szkolnej ławce. Miałam okazję odwiedzić Anetę, której psa Arnika możecie kojarzyć z mojego fejsbuka (KLIK). W końcu poznałam też jej tybetana Jetsana i zobaczyłam słynne hałdy.
Janka miała szkołę przetrwania. Na całe dwa dni zostawała z Anetą, która zapewniała jej rozrywki, zabierała na spacery, doglądała. Na tym wyjeździe Janka po raz pierwszy widziała się z królikiem i jestem zachwycona jej reakcją – była spokojna, wyważona, właściwie to mój pies zachowywał się tak, jakby od pierwszego wejrzenia zakochał się w Vinim. Ciekawe czy jeszcze kiedyś się spotkają?
Janka poznała też wielkiego psa… któremu bardzo się spodobała. Zawsze myślałam, że takie olbrzymy tylko kroczą, ale Jetsan pokazał, że psi gigant również miewa ochotę na szaleńcze gonitwy po łące. Niesamowity widok – trzy biegające psy, krótka zabawa i szczęście wypisane na pyskach. No i Arniczek… w końcu mogłam bez krępacji wymiziać psa, któremu wiecznie mało!
Aneta, dziękuję za gościnę, za opiekę nad Janką, za wielkie pudło rodzinnych powideł na pamiątkę. Zabrze jest cudowne, a Śląsk ma w sobie niesamowitą gościnność.
Nie miałam okazji uczestniczyć w takich warsztatach, a teraz widzę że warto :). Kto wie, może będzie taka możliwość i także się wybierzemy kiedyś.
A Janka jaka szczęśliwa z kolegami! <3
Warto, naprawdę warto!
Też niestety nie miała okazji uczestniczyć w takich warsztatach.Bardzo żałuję:/