Warszawa w 5 godzin

makulscy otojanka warszawa
Nie bywam często w Warszawie. Praktycznie nie bywam tam wcale, ale jeśli sytuacja zmusi mnie do odwiedzenia Stolicy, staram się to zaplanować tak, żebym wróciła z niej z dodatkowymi wrażeniami.

25 sierpnia 2014 odwiedziłam Warszawę. Moim celem było Okęcie i odebranie koleżanki z hali przylotów. Umówiłyśmy się na 22:00, ale czemu miałabym jechać tylko na Okęcie, skoro cały poniedziałek miałam wolny? Równie dobrze czas oczekiwania na przylot jej samolotu mogłam spędzić w Warszawie. I tak się stało!

Bardzo chciałam spotkać się choć na chwilę z moim ukochanym warszawskim teamem, czyli Agą i Fantą. Kiedy w lutym byłam w Warszawie na seminarium, udało nam się wyskoczyć na wieczorny spacer i pizzę. Tym razem bardzo chciałam to powtórzyć i miałam nadzieję, że Aga znajdzie dla mnie choć godzinkę… Ale najpierw…

Najpierw odwiedziłam Pole Mokotowskie. To tam spacerowałam z Agą i Fantą w lutowy wieczór po seminarium, dlatego miło było zobaczyć ten teren za dnia. Przed 18:00 spotkałam się z Olą, Michałem i Luśką z portalu Urlop Na Etacie (KLIK), którzy tydzień wcześniej byli w mojej rodzinnej Łodzi, ale traf chciał, że się minęliśmy.Tym razem to ja odwiedziłam ich w ich mieście i udało nam się umówić na spacer.

Fot. Michał Makulski

Czy macie czasem tak, że spotykacie kogoś pierwszy raz, a już chcecie go przytulić jakbyście się wieki nie widzieli? No ja tak czasem mam. A odkąd mam psa… Mam tak całkiem często. Z Olą i Michałem też tak miałam, ale na szczęście troszkę nad emocjami zapanowałam i powitaliśmy się uściskiem ręki. Obeszliśmy park i Michał zrobił nam pamiątkowe zdjęcie przy pomniku Szczęśliwego Psa.

pomnik szczęśliwego psa warszawa otojanka
Fot. Michał Makulski

Zatrzymaliśmy się też na otwartym terenie zielonym, gdzie mogliśmy trochę pobawić się z psami. Powiem Wam, że ta ich mała Luśka to niezła torpedka! Psy bardzo fajnie się ze sobą dogadywały, a co mnie cieszy najbardziej – Janka cudownie wycofywała się z każdej możliwie niezręcznej sytuacji (wąchanie, podbieganie, mijanie i szturchanie podczas marszu) z jednym wyjątkiem, kiedy grzebała mi w torbie i Luśka do niej podeszła. Luśka została obszczekana, ale chyba nie bardzo się tym przejęła.

Spotkanie było krótkie, ale treściwe, nagadałam się za wszystkie czasy i pewnie jak zwykle gadałam za dużo, bo Aga spytała się mnie „skąd ta chrypka?” Ano z gadulstwa…

Po spotkaniu pojechałyśmy z Janką na Ursynów spotkać się z Agą (której już nie krępowałam się uściskać) i Fantą. Naszym pierwszym przystankiem była Punto Pizza (KLIK), którą drugi raz sprawdziłyśmy pod kątem psów. Tak, psy są tam mile widziane, zawsze znajdziecie też miskę z wodą, a i klienci są pozytywnie nastawieni do sierściuchów w knajpie.

puntopizza warszawa ursynów otojanka

Po kolacji poszłyśmy na spacer do pobliskiego parku. I mogłabym tak łazić i łazić (i gadać i gadać), gdyby nie to, że Karola już wylądowała… Trzeba się było żegnać i jechać na lotnisko.

Ogromnie się cieszę, że będąc tylko 5 godzin w Warszawie miałam okazję spotkać się z Agą, a także poznać kogoś nowego. Naładowaliście mi baterie na ten tydzień i nie straszne mi załamanie pogody oraz ciągły deszcz!

Janka dzielnie zniosła podróż w jedną i drugą stronę, a także całkiem porządnie zachowywała się na miejscu. Ostatnio prowadzimy trochę cygański styl życia, ale takiej krótkiej i intensywnej wycieczki jeszcze nie miałyśmy. Dla Janki to bardzo duże wyzwanie, wiele bodźców i ani chwili na odpoczynek, ale że jest dzielnym pieskiem – w nagrodę dostała suszoną tchawicę, a następnego dnia niezobowiązujące spacerki i dużo snu.

Mimo takiego napiętego grafiku, nowych ludzi, nowych miejsc i sytuacji – jest jedna rzecz, która mnie zaskoczyła. Na Polu, w trakcie zabawy, Janka po raz pierwszy wywaliła jęzor na bok i tak sobie siedziała i ziajała. Nie wiem czy to zobaczycie, ale Michałowi udało się uwiecznić ten moment:

Fot. Michał Makulski

Nie wszyscy z Was wiedzą, że Janka miała problem z ziajaniem. Ona jest dość zamkniętym w sobie psiakiem, ale z miesiąca na miesiąc widzę jak się otwiera, a pokazuje to między innymi w sposobie ziajania i długości wystawianego języka.

Dzięki Wam Kochani za te spotkania, czuję niedosyt, dlatego serdecznie zapraszam Was do Łodzi! Nie dajcie się długo namawiać 🙂

4 komentarze do “Warszawa w 5 godzin”

Możliwość komentowania została wyłączona.