Recenzja: Pokusa Atlantic Salmon Oil

olej z łososia pokusa otojanka kot barf raw
Mój kot – Zorka – od ponad 1,5 roku je surowe mięso. Nie ukrywam, że zmiana żywienia była punktem zwrotnym w naszym życiu: ja zorganizowałam sobie comiesięczne zabawy z kupnem i mieszaniem mięsa, a mój kot dostał więcej radości, energii, zadowolenia i wygląd za milion dolarów… Czy może być lepiej? Pewnie, że może!

Posiłki dla Zorki przygotowuję zgodnie z kocią sztuką barferską. W mięso zaopatruję się najczęściej w sklepach ze sprzedażą hurtową dla detaliczników, mielę je na szarpaku, odmierzam wszystkie niezbędne suplementy – taurynę, algi, drożdże, witaminę E, mielone skorupki, sól, olej z dorsza i łososia. Dodaję wody, mieszam i rozdzielam na porcje, które mrożę. Zazwyczaj szykuję jedzenia na miesiąc, czasem 5 tygodni, bo więcej nie mieści mi się w zamrażalniku.

Po roku barfowania widzę ogromną zmianę w wyglądzie i zachowaniu mojego kota, dlatego póki starczy mi sił – nadal będę kontynuowała ten sposób karmienia.

Od początku przygody z nowym żywieniem korzystam z tych samych podstawowych suplementów. Wyjątkiem jest olej z łososia, bo dobry olej ma krótką datę przydatności do spożycia, dlatego co jakiś czas próbuję nowych produktów. Do tej pory Zorka jadła olej Grizzly, olej Lunderland, Brit, a teraz przyszedł czas na olej z Pokusy (KLIK).

Powiem wprost. Zmiana mojego kocięcia na diecie surowej była znacząca, jednak dopiero po wprowadzeniu oleju z Pokusy widzę, że może być jeszcze lepiej:
– po miesiącu: mój kot lśni tak, jak bym go smarowała brylantyną,
– po dwóch miesiącach: mój kot zagęścił futerko,
– po trzech miesiącach: mam w domu mruczący aksamit najwyższej jakości.

Skoro sierść jest w tak wspaniałej formie, mam pewność, że skóra również jest w nienagannej kondycji. Wizualnie kot wygląda przepięknie, dlatego nie mam powodów wątpić, że w środku jest coś nie tak. Oczywiście nie zwalnia nas to z kontroli u lekarza weterynarii, ten jednak nie może się do niczego przyczepić. Co więc wpływa na to, że sierść jest tak widocznie wspaniała?

olej z łososia pokusa otojanka kot barf raw

Na stronie Pokusy przeczytamy, że produkt, to „najwyższej jakości olej z dzikiego łososia atlantyckiego. 100% czysty, bogaty w kwasy tłuszczowe Omega 3, EPA i DHA”. Pakowany jest w bardzo wygodną plastikową butelkę z pompką, dzięki której bez problemu odmierzymy potrzebną ilość produktu – potwierdzam, przy pierwszym użyciu oleju pompowałam go do suplementów, które zawsze odmierzam na wadze. Przy kolejnych dwóch mięsnych mieszankach nie musiałam już tego robić i bez straty produktu, który zostaje w kubeczku, pompowałam go prosto do mięsa. Olej ma jasny kolor i bardzo słabo wyczuwany zapach, posiada łagodny rybny smak.

olej z łososia pokusa otojanka kot barf raw

Jestem zachwycona jakością tego produktu. Do tej pory nie mogłam znaleźć ideału, bo jakościowo bardzo podobał mi się Grizzly, natomiast z przyjemnością używałam oleju z Lundrlandu, ze względu na brak zapachu. Olej z Pokusy łączy wszystkie zalety tych dwóch produktów, dlatego mogę powiedzieć, że znalazłam olejowy ideał.

Olej został bardzo dobrze zaakceptowany przez mojego kota, i choć wydaje się on zwierzęciem bezproblemowym w karmieniu, to jednak próba zmiany jednego składnika w standardowej mieszance powoduje bunt. Do tej pory najchętniej zjadanym olejem był olej Lunderland, później olej Grizzly, za to kompletny strajk został przeprowadzony podczas próby przemycenia oleju Brit… Olej z Pokusy wysuwa się jednak na prowadzenie i podczas testu, standardowe mieszanki były jedzone z ogromnym apetytem!

Moje zwierzęta staram się karmić tym, co sama chętnie bym zjadła. Często jedzą lepiej ode mnie… ale wychodzę z założenia, że lepiej mieć odpowiednią dietę, niż później leczyć się z niedoborów. Cieszę się, że na polskim rynku, polska firma wprowadziła tak dobry jakościowo produkt dla zwierząt, który z czystym sumieniem możemy podjadać również my – ludzie.

olej z łososia pokusa otojanka kot barf raw

Widząc mojego kota, który ma gęstą, aksamitną sierść; przepiękne pazurki, które rosną jak szalone; jest szczęśliwy; najedzony; z wiecznie dobrym humorem i gotowy do zabawy, wiem, że olej Pokusy na stałe zagości w naszej lodówce. Dobrze jest patrzeć na swoje zwierzę, które wygląda jak milion dolarów i codziennie słodko mi o tym mruczy do ucha.

Jeden komentarz do “Recenzja: Pokusa Atlantic Salmon Oil”

  1. Sama ja najbardziej chciałabym zająć się przyrządzaniem takiego jedzonka, jednak myślę, że na razie mam za mała wiedzę na ten temat 🙂 Muszę się dokształcić, żeby nie zaszkodzić. Przydatny wpis. Pozdrawiam! 🙂

Możliwość komentowania została wyłączona.