Rally-o, czyli mój pies jest geniuszem!

rally-o zawody start przebieg otojanka
Po dwóch latach wymuszonej przerwy, w końcu wróciłyśmy z Janką do rally-o. Dzisiaj były nasze pierwsze zawody w sezonie, trzecie od początku tej przygody, czyli ostatni start w klasie 1. Mój pies jest geniuszem i nie chodzi tu tylko o start w zawodach, ale o… Przeczytajcie sami!

O naszych pierwszych i drugich zawodach możecie przeczytać tutaj: KLIK 1 i KLIK 2.

Za każdym razem, kiedy wybieram się na takie wydarzenie, najważniejszą rzeczą jaką chcę osiągnąć, jest psychiczne bezpieczeństwo mojego psa. Nie oszukuję się, że mój pies w takich warunkach będzie wyluzowany jak na spacerze po polach, zdaję sobie sprawę, że środowisko w które wchodzimy jest bardzo stresogenne, jednak wiem, że dzięki pewnym schematom mogę zrobić na tyle dużo, żeby złe emocje jej nie przytłoczyły.

Jedną z rzeczy, które ostatnio wprowadziłam do naszego życia, są okazjonalne wyjścia na miasto. Jest to pewna nowość dla Janki, bo choć w swoim życiu była już kilka razy w knajpie, to jednak nigdy nie chodziła „na miasto” z taką częstotliwością. O naszych miastowych przygodach możecie poczytać w cyklu Z psem po Łodzi (KLIK).

Drugą sprawą są regularne treningi. Ale nie mówię tu tylko o treningach z posłuszeństwa, tylko (znowu) o schemacie. Tropienie, agility, obedience. Do tego zwiększanie trudności. Tropienie w mieście, przy ruchliwej ulicy; agility pod okiem dobrego trenera, umiejącego pracować z psami lękowymi; trening posłuszeństwa w dość obleganym parku – wszystko po to, by odgłosy miasta stały się dla psa tłem.

agility otojanka hopka
Fot. Joanna Rachubińska

Pamiętam nasze pierwsze zawody rally-o i mój ogromny stres oraz to jak działał na Jankę, jej emocje do psów, szczekanie, nerwy. Tym razem było zupełnie inaczej, bo najważniejsze to wiedzieć „z czym to się je”. I choć tym razem nie startowałyśmy na wielkim boisku pod stolicą, tylko w małym parku w centrum miasta, przy ruchliwej ulicy i torach kolejowych, to wiedziałam, że musi być dobrze, bo mój pies, mimo ograniczonej ilości treningów pod zawody, miał ostatnio kilka bardzo wartościowych treningów „życiowych”.

Ponieważ wiem do czego zdolny jest mój pies, staram się dmuchać na zimne. Omijam psy szerokim łukiem, proszę o nie podchodzenie do nas z psami bez uprzedzenia, nie pcham się tam, gdzie może być „gorąco” i zabezpieczam teren dookoła nas tak, jak to tylko możliwe.

Zawody odbywały się w Parku Skarbków w Grodzisku Mazowieckim, który jest fantastycznie zrewitalizowanym terenem. Chodniki przeplatają się ze ścieżkami rowerowymi, trawniki aż buchają zielonością, fantazyjna fontanna, wypasiony plac zabaw, mała knajpka z leżakami oraz kanał z niezbyt czystą wodą i bardzo mulistym dnem.

Oprócz zawodów rally-o odbywało się kilka innych atrakcji, więc wszystko było skupione na jednym większym skrawku trawnika. Dodatkowo, szukając cienia, trzeba było się liczyć z bliskim towarzystwem innym psiarzy.

Mimo wszystko, uważam, że Janka spisała się naprawdę znakomicie. Nawet kiedy musiałam odejść na zapoznanie z torem i zostawiłam ją przypiętą do słupka (na wszelki wypadek w założonym kagańcu), odzywała się tylko wtedy, kiedy szczekały inne psy. Myślę, że nigdy nie uda mi się wypracować w niej ignorowania takich emocji. Na dodatek ludzie się przy niej zatrzymywali, robili zdjęcia, a ona leżała jak sfinks. Wiem ile ją to kosztowało, dlatego po moim powrocie poszłyśmy na spacer i moczenie nóżek w mule rzeczki, co z nieukrywaną przyjemnością powtórzyłyśmy po skończonym starcie.

rally-o zawody start przebieg otojanka

Pogoda była tropikalna. Gorąco, długie oczekiwanie na swój przebieg – obie byłyśmy wykończone. Mimo wszystko super, że mogłam z nią podejść do znajomych psiarzy i zamienić z nimi kilka słów. Mam też wrażenie, że w pewnym momencie włączyło jej się ignorowanie psów. Psy sobie spacerowały bardzo blisko nas, a ona leżała i odpoczywała. Bardzo fajnie obserwować psa, który tworzy sobie swoje własne schematy w takich sytuacjach. Janka już nie stoi i nie piszczy, tylko od razu się kładzie. Mimo zmęczenia pogodą, postanowiłam nie rezygnować ze startu i zrobić tyle ile Janka będzie mogła. Na spokojnie. Albo „na miękko” – jak mawia nasz trener.

Tuż przed startem zrobiłam jej nasze typowe wyciszenie, czyli uścisk/klateczkę. Kucałyśmy w cieniu, obok znajomi ludzie… i wielki pies wpychający nagle swój nos pod ogon Janki. Moja suka zareagowała błyskawicznie, wywinęła się z uścisku i była gotowa bronić swojej prywatności. Szczerze mówiąc, pochwaliłam ją za to. I skomentowałam bardzo niefajne zachowanie właścicielki. No bo jak to tak zaglądać komuś bez pytania pod ogon? Zachodzić od tyłu bez ostrzeżenia? Naprawdę, poczułam się tak, jakby to był zamach na moją cielesność…

To zdarzenie nie tylko mnie wyprowadziło z równowagi, Janka momentalnie zmieniła swoje nastawienie. Nagle ujrzała wszystkie psy jakie znajdowały się dookoła i wpadła w panikę, zaczęła szczekać na każdego czworonoga, więc musiałam ratować sytuację, przecież zaraz nasza kolej by wejść na ring!!!

Wyskoczyłam na wolny placyk pod ringami, co z tego, że w pełnym słońcu! Skupienie, nagroda, zabawka, bieg, otrzepanie, kilka szybkich komend, sztuczki i wesoły głos Zosi za moimi plecami, krzyczący: „super Janka!” upewnił mnie, że wróciła, że można wykorzystać okazję i wejść powalczyć o fajne zaliczenie toru.

A na ringu… Kroczek za kroczkiem, powolutku. Postanowiłam się nie spieszyć, tylko dokładnie wykonać każde zadanie. Pomagałam psu jak tylko mogłam, chwaliłam za świetną pracę, za skupienie i chęć współpracy, pomimo złego doświadczenia sprzed chwili. Czy mój pies nie jest geniuszem? Jest! Przyznajcie sami! Kuba, bardzo dziękuję za film!

Ostateczny wynik to 207 punktów (film ukazuje sam przebieg, bez zadania bonusowego, które zaliczyłyśmy na 10 punktów), dostałam 3 punkty karne za krzywy siad. Przyznaję się – totalnie z mojej winy, bo prawie przeoczyłam znak! Zatrzymałam się i Janka po prostu usiadła… Krzywo… Ale usiadła!!!

W ostatecznej klasyfikacji zajęłyśmy piąte miejsce. Konkurencja była silna i bardzo dobrze przygotowana, dlatego cieszę się tak wysoką lokatą. Dodatkowo tymi zawodami zamknęłyśmy nasz udział w 1 klasie i spokojnie możemy zacząć przygotowania do startu w klasie 2. Ja oczywiście peniam, bo od drugiej klasy pies nie jest już na smyczy, a co by nie było – smycz daje mi poczucie kontroli nad psem. Dlatego to chyba najwyższa pora, żeby zrobić krok na przód. Mój pies z każdym dniem pokazuje mi jak bardzo zmienia swoje nastawienie do świata, dlaczego ja mam ciągle stać w miejscu? Czy Wy też czuliście blokadę w temacie smyczy? Poradźcie jak z tym walczyć!

Jesteśmy okropnie zmęczone, ale nie żałuję, że zawlokłam nas na te zawody. Teraz obie potrzebujemy odespać te emocje, wybrać się na luźny spacer po naszych polach, pognać dziko ile sił w łapach. Fajnie, że mogłam poznać na żywo ludzkie twarze, które do tej pory znałam w internetowym psim świecie. Śmieszne uczucie dopasować to co się zna, tylko tym razem z inną wizją.

Wszystkie psy były fantastyczne, gratuluję zwycięzcom: tym, którzy stanęli na podium i tym, którzy tak jak my – wygrali dzisiaj więcej niż tylko rozetkę za zaliczony tor rally-o. 

Do zobaczenia na kolejnych zawodach!

8 komentarzy do “Rally-o, czyli mój pies jest geniuszem!”

  1. No to gratulacje Janka! Geniusz genialny! Za takiego podogonowego podglądacza to sama bym się zezłościła, brawo dla Ciebie, że opanowałaś sytuację. O torze mogę powiedzieć tylko tyle, że skomplikowany. Byłam z moim na dwóch treningach rally-o, ale zawsze wolałam normalne obi.
    Pozdrawiam!

    1. <3
      O torze mówisz z zawodów, czy ogólnie? Bo ten na zawodach był naprawdę bardzo przyjemny. Gdyby nie ten jeden znak ustawiony bardzo blisko wcześniejszego (to ten, który prawie bym ominęła), uważam, że nawet dla osób startujących pierwszy raz był ciekawy.
      Normalne obi też dłubiemy, ale na zawody nigdy nie pojedziemy.
      Pozdrawiam! 🙂

  2. Brawo, świetna robota! 🙂
    My szykujemy się do debiutu w zawodach rally-o we wrześniu i muszę przyznać, że chyba najbardziej obawiam się zwrotu o 280270(?) stopni, matematyk ze mnie żaden i nigdy ni potrafię właściwie wykalkulować sobie rzeczywistej odległości (kąta), jaki mamy pokonać, co podczas treningów musi wyglądać komicznie, co dopiero podczas zawodów, ajajaj… Jakieś rady dla debiutujących w rally-o? 😀

    1. Dzięki!
      To jest zwrot o 270 stopni, czyli takie niepełne kółeczko – robić jak kółko, tylko niepełne, haha 😀
      Moja rada dla początkującego – startować! Uważnie słuchać sędziego podczas zapoznania z torem, a między treningami ćwiczyć gdziekolwiek się da: slalom między słupkami pod blokiem, krótkie przejście przez ulicę z psem przy nodze. Wszelkie wspólne obroty. To ma być dla psa zabawą i tak należy do tego podejść. Lepiej zrobić mniej ale mieć motywację, niż przesadzić i mieć zgaszonego psa 🙂
      Trzymam kciuki i powodzenia we wrześniu!

  3. Pięknie, gratulacje dla Was! 🙂
    Ja cały czas waham się czy zdecydować się w końcu na rally czy nie..Emet ma momenty kiedy potrafi pracować przy innych psach ale myślę że zawody za bardzo by go ropraszały.

    1. Dzięki!!!
      Co do zawodów – jak nie pojedziesz, to się nie dowiesz, ze swojej obserwacji dodam, że z każdym następnym startem jest dużo lepiej 🙂

Możliwość komentowania została wyłączona.