Challenge accepted! Czyli 100 dni ciężkiej pracy ;)

Ostatnio pańcia Heaven skarżyła się na swoim fanpejdżu (KLIK) że zimowe ciemności poranne i wieczorne bardzo demotywują do pracy z psem… Postanowiła rozpisać sobie plan treningowy na 100 dni, a ja zaproponowałam, że chętnie dołączę do takiego wyzwania. No to dołączam!

Porównując mój plan z tym, co znajdziecie na fp Heaven, może się Wam wydawać, że jest dość okrojony ale nie zależy mi na obładowaniu Janki nowymi umiejętnościami, tylko na szlifowaniu tego, co już zaczęłyśmy, dokończeniu rzeczy, które kiedyś porzuciłyśmy i wpleceniu kilku nowych zdolności.

Codziennie w ramach jednego posiłku (kolacji lub śniadania) chcę przeprowadzić z Janką krótką sesyjkę (robię tak już od dłuższego czasu i świetnie nam się to sprawdza). Dodatkowo w ciągu dwóch na trzy spacery dziennie chcę ćwiczyć w rozproszeniach, a jeden spacer zostawić na spokojną psią penetrację środowiska.

Planuję też robić co jakiś czas „wolne” od typowej sesji szkoleniowej – taki dzień będzie w dniu długiego spaceru po polach i w dniu następnym. A także w okresie treningu/szkolenia/seminarium. W najbliższym czasie nie planuję żadnych zawodów, więc dłuższa przerwa na odpoczynek nam nie grozi.

Zaczynam dzisiaj – 24 listopada 2014, a całe wyzwanie podsumuję za 100 dni – 3 marca 2015 roku.

To teraz sedno tego zagadnienia, czyli lista rzeczy, które chcę przepracować z moim psem:

1. SZARPANIE to coś, co często jest traktowane po macoszemu. Niektórzy w ogóle nie doceniają ile dzięki temu można osiągnąć! Szarpanie zacieśnia relacje z psem i jest świetną nagrodą. Wzmacnia w psie poczucie wartości, zwiększa pewność siebie… Tylko, trzeba się trzymać pewnych zasad. Po pierwsze – w wielkiej ekscytacji Janka łapie mnie za dłonie, nie robi tego mocno, ale jest nieuważna i kilkukrotnie oberwałam od niej zębem. Dodatkowo wybiera sobie zabawki, jedne lubi bardziej, innych się brzydzi, a ja chcę, by szarpała się tym, co jej zaproponuję. Muszę też znaleźć złoty środek między skupieniem a emocjami, bo czasem bardzo szybko się pobudza, przez co momentalnie się gasi i rozprasza. Dodatkowo nie w każdych warunkach się ze mną szarpie, a chciałabym by robiła to zawsze i wszędzie.

2. ZABAWA CZYMKOLWIEK jest nawiązaniem do punktu wyżej – Janka nie tylko wybiera sobie szarpaczki, które bardziej kocha, ale to samo robi z piłeczkami. Mam nadzieję, że jak uda nam się opanować szarpanie czymkolwiek, tak i ten punkt jakoś gładko nam przejdzie. Dodatkowo tutaj chciałabym wprowadzić jedzenie i płynne przechodzenie między zabawką a jedzeniem. Na zabawkę Janka pracuje w większym pobudzeniu, przy jedzeniu bardziej się skupia i to ono często wchodzi do ćwiczeń wtedy, kiedy zabawka jest już ignorowana. Super byłoby, gdyby te dwie rzeczy były dla niej tak samo istotne, a ostatecznie ważne tylko to, że robi coś ze mną.

3. REZYGNACJA daje nam wielkie pole do popisu i chyba miesiące ciężkiej pracy 😛 Celem jaki chciałabym osiągnąć jest ignorowanie psów, które wydają się prowokować Jankę. Celem pośrednim jest rezygnacja z wypatrywania kotów (mamy takie miejsce na osiedlu) i rezygnacja z pogoni za Zorką, która chce się pobawić samodzielnie. Dodatkowo jest to fajny wstęp do następnego punktu i świetny fundament do idealnego przywołania.

4. SKUPIANIE to podstawa. Od tego w sumie zaczęłyśmy naszą wspólną treningową przygodę i jest to coś, co ostatnio bardzo zaniedbałam. Janka jest wrażliwa, dlatego skupianie ćwiczę na nowo, malutkimi krokami, bardzo wolno dokładając nowe rozproszenia. Skupianie pomaga nam w ignorowaniu innych psów, ale inne psy wiążą się z ogromnymi emocjami u Janki, dlatego nie wiem, czy uda nam się uporać z tym w 100 dni.

5. ODWRÓT to nowa rzecz jaką wprowadziłam mniej więcej dwa tygodnie temu i w efekcie chcę ją wykorzystać w unikaniu psów, których nie lubimy lub wywołują w nas mieszane uczucia. Zamiast ciągnąć Jankę na trawnik (napinać smycz) lub zmuszać ją do minięcia się z psem, wprowadziłam komendę „zwrot”, która ma być wykonywana automatycznie i pomagać nam w uniknięciu niechcianej interakcji z innym psem. Liczę na to, że rezygnacja, skupianie i odwrót ostatecznie spowodują chowanie się Janki za moimi nogami i spokojne przeczekanie trudnych dla niej sytuacji.

6. POZOWANIE to takie moje „widzimisię”. Janeczka boi się mojego telefonu i aparatu, jedyne zdjęcia jakie udaje jej się zrobić to z zaskoczenia lub robione przez kogoś innego, a i tak często wygląda na nich jakby była bita i maltretowana… Wiadomo – każdy psiarz uwielbia fotografować swojego psa, dlatego chciałabym odczulić Jankę na aparat. Pracujemy nad tym w sumie od początku, bo kiedyś jak wyciągałam aparat to wciskała mi się w nogi, a dziś potrafi chwilę usiedzieć, jednak wiem, że nie jest to dla niej komfortowe. Nie chcę rezygnować z robienia jej zdjęć, dlatego chcę jej pokazać, że aparat nie gryzie.

wrzosy pies otojanka
Fot. Joanna Rachubińska

7. NICNIEROBIENIE jest trudne… Bardzo trudne! I choć w domu nie mam z Janką problemów, tak na spacerach i treningach jest tragedia. Musimy być w ciągłym ruchu i jakikolwiek postój wiąże się z piszczącym i cierpiącym męki psem. A już nie daj boże ktoś obok nas ćwiczy, aportuje, sztuczkuje! Oj oj, mózg Janki wtedy paruje, a frustracja rośnie z każdą chwilą. Myślę, że nauka odpoczywania może nam zająć dużo więcej czasu niż 100 dni, szczególnie, że w tej chwili nie biorę udziału w żadnych szkoleniach, więc i pole do praktyki trochę się zmniejsza. Może to i dobrze, bo warto takie ćwiczenia zacząć w domu i powoli wychodzić z nimi na spacery. Możecie sobie pomyśleć, że oszalałam, przecież takie rzeczy są podstawą i już dawno Janka powinna je umieć. Pewnie macie rację, ale to nie jest tak, że nie próbowałam. Po prostu czasem dobrze jest coś odłożyć na bok, przemyśleć i wrócić do tego po jakimś czasie, a jeśli jest to zebrane w jednym miejscu i opisane – łatwiej się tym zająć. Oprócz tych „podstaw” chciałabym wrócić również do kilku „sztuczek”, które zaczęłyśmy, ale zabrakło mi weny by dłużej nad nimi popracować:

8. UKŁON to dawno temu zaczęta sztuczka. Tak dawno, że sama nie pamiętam, czy Janka jeszcze kojarzy znaczenie tej komendy 😉 Czeka nas więc powtórka po całości.

9. CZOŁGANIE musimy chyba zacząć od początku, pamiętam, że uczyłam tego w podobnym czasie co ukłonu – był to mój podstawowy błąd. Teraz podejdę do tego troszkę inaczej i na pewno nie będę łączyła tego w sesjach z ukłonem.

10. BĄBELKI NOSEM szły całkiem przyzwoicie, ale po jakimś czasie Janka zaczęła mi wkładać łapy do miski. Mamy nawet nagraną jedną sesyjkę, jeszcze ze smakami w wodzie. Mam nadzieję, że ta umiejętność pomoże Jance w sytuacjach, kiedy za bardzo zanurzy się w jeziorze.

11. KRZYŻOWANIE ŁAPEK umiemy na jedną stronę, pora „wyklikać” stronę drugą. Tym razem chciałabym uczyć Jankę metodą targetowania – czy się uda? Nie mam pojęcia, bo za pierwszym razem było to totalną klapą i Janka nauczyła się tego dopiero metodą „do as I do”.

12. OPIERANIE NA RAMIENIU to fajna rzecz – lubię takie kontaktowe sztuczki, Jance bardzo to pomaga w walce ze wzdryganiem przy dotyku. No i może ktoś kiedyś cyknie nam taką wspólną fotkę?

13. TRZYMANIE PRZEDMIOTÓW jest już opanowane, jednak zależy mi na bardzo dobrym utrwaleniu tej komendy.

14. ZAWIJANIE W KOCYK będzie wypadkową utrwalania komendy „trzymaj”, sama jestem ciekawa czy to się uda.

15. TUPANIE przednimi łapami chciałabym zrobić metodą „do as I do”, trzymajcie kciuki!

16. ŚWIADOMOŚĆ CIAŁA w bardzo dużym znaczeniu tego słowa jak i w konkretnych przypadkach: wchodzenie do miski czterema łapami i utrzymanie równowagi na moim kolanie.

17. PAC, czyli kładzenie głowy – chciałabym utrwalić komendę w różnych miejscach i na różnych płaszczyznach, nie tylko na ziemi, ale też na mojej dłoni, małym stoliku czy trzymanej przeze mnie książce.

Oprócz utrwalanie tego, co Janka już umie, chciałabym nauczyć ją kilku nowych rzeczy, które chodzą mi po głowie już od jakiegoś czasu:

18. PRZYSIADY będą super podsumowaniem pracy nad świadomością ciała. Janka ma problemy z tylnymi nogami (ciągle nie są w pełni zdiagnozowane – większość weterynarzy mówi, że „tak po prostu ma, taki jej urok”) bardzo drżą jej mięśnie, raz słabiej, raz mocniej, dlatego lubię pracować nad jej tylnymi łapami i to będzie dla nas ogromne wyzwanie!

19. PODNOSZENIE ŁAP Z TEJ SAMEJ STRONY nie wiem czemu, ale… chciałabym by to umiała.

20. WSKAKIWANIE NA RĘCE tu czeka nas długa walka, gdyż Janka nie przepada za cielesnym kontaktem z ludźmi, nawet ze mną. Nie lubi być podnoszona i trzymana na rękach, dlatego praca nad tą umiejętnością będzie długa i żmudna. Ja jeszcze nie mogę dźwigać (ciągle regeneruję się po operacji), więc prawdopodobnie w ciągu tych 100 dni dojdziemy do poziomu kolan.

Fot. Joanna Rachubińska

To tyle! Możliwe, że w trakcie wyzwania pojawią się nowe rzeczy i nowe pomysły, jednak wiem, że przy pracy z Janką mniej znaczy więcej. 100 dni to dużo ale i mało czasu – pamiętajcie, że wszystko zależy od psa! Czasem warto zrobić mniej, ale lepiej. W tym przypadku, cel jest drogą, a 100 dni tylko inspiracją, by nie porzucać psiej aktywności mimo, że za oknem robi się nieprzyjemnie.

Jeśli macie ochotę przyłączyć się do wyzwania, to serdecznie Was do tego zachęcam, nie ma to jak „grupa wsparcia” i porządne rozpisanie tego, co chciałoby się osiągnąć.

Pamiętajcie, że 100 dni jest symboliczne, nie chodzi przecież o nauczenie psa 100 różnych rzeczy, ale o porządne wypracowanie tego na czym Wam/nam zależy. Bawcie się dobrze, cieszcie się każdą chwilą ze swoim pupilem, bo to jest chyba największy plus pracy z psem.

8 komentarzy do “Challenge accepted! Czyli 100 dni ciężkiej pracy ;)”

  1. Chyba największym wyzwaniem dla mnie byłoby zrobienie takiej listy z odpowiednim obliczeniem jej na 100 dni, żeby nie wkurzać się na Miszę, że to na przykład już 99 dzień a ona dalej tyłka nie sadza 😀

    1. Dla mnie to 100 dni jest umowne, po prostu fajnie jest trzymać się pewnych schematów przez jakiś czas i na końcu zrobić podsumowanie. Do tej pory ćwiczyłam z Janką nieregularnie, czasem nie chciało mi się jej skarmiać z ręki, więc sypałam jedzenie do miski, albo wychodziłam na spacer i bujałam w obłokach.
      Te 100 dni wyzwania jest też wyzwaniem dla mnie – systematyczność, dobry nastrój i zajęcie mojego psa na tyle, żeby nie odczuwał braku typowej aktywności fizycznej.
      Sama jestem ciekawa co z tego wyniknie, tym bardziej, że większość z tej listy wprowadziłam w nasze życie już jakiś czas temu i choć wydaje się tego sporo, to moja głowa w tym, żeby nie przedobrzyć 🙂

  2. Trafiłam na Twojego bloga troszkę przez przypadek, a tak się składa, że dosłownie kilka dni temu również postanowiłam z moją sunią ćwiczyć regularnie przez jakiś dłuższy okres. Terminu sobie nie wyznaczyłam, ale obiecałam sobie, że będzie to praca małymi kroczkami przez kilka lub nawet kilkanaście tygodni. Taka okrągła liczba dni treningu (oczywiście umowna, jak wspominałaś) to świetny pomysł. Nawet postanowienia szkoleniowe widzę bardzo podobne. Zaczynamy w podobnym terminie więc i w podobnym będziemy kończyć nasze wyzwanie. Z wielką chęcią będę zaglądać na Twojego bloga i czytać o waszych postępach. Życzę Ci powodzenia i dużo wytrwałości! Janka jest cudowna. :))

Możliwość komentowania została wyłączona.