Mam psy które karmię surowym mięsem, dlaczego więc zdecydowałam się na przetestowanie suchej karmy? Nasze weekendowe wyjazdy do lasu sprawiały mi duży problem – musiałam brać sporo rzeczy, bo na miejscu nie miałam jeszcze urządzonego domku, a pakowanie surowego mięsa i trzymanie go poza lodówką było dla mnie trochę obrzydliwe. Postanowiłam, że w Zaopsiu na stałe pojawi się sucha karma, którą moje psy będą jadły okazjonalnie. Czy ten pomysł się sprawdził?
Zacznę od tego, że na dwa posiadane psy, mam też dwa różne żołądki.
Janka ma brzuszek ze stali. Rzadko co robi u niej rewolucje, choć widzę, że z wiekiem gorzej trawi niektóre rzeczy. Jarvis jest za to delikatnym pieskiem, często miewa luźną kupę i dość szybko reaguje na to co zjada. Mimo wszystko, stwierdziłam, że zaryzykuję i będę testować suche groszki Delcon na moich barfujących psach.
Karma zasmakowała obu psiakom – jej granulki mają odpowiednią wielkość dla mojej dwójki, wyglądają też tak jak lubię, tj. nie są tłuste i nie zostawiają okruszków. Karma świetnie pasowała mi do kongów, rozsypana w leśnej ściółce, jako nagrody podczas szkolenia, a także podana w misce w standardowy sposób jak i namoczona w wodzie lub z dodatkowymi suplementami.
Test smaku przeszedł bez problemu, choć Jarvis jest akurat strasznie łakomy i nie często zdarza się, że odmawia jedzenia. Janka jest wybredna, dlatego cieszę się, że karma jej zasmakowała. Co więcej, tak przyzwyczaiła się, że worek jest w Zaopsiu, że potrafiła przykleić się na płasko do podłogi i wyjadać granulki przez dziurkę, którą wygryzły myszy. Jak widać, nie tylko psom zasmakowała ta karma!
Na początku podawałam psom karmę tylko w weekendy. Sporo czasu spędzaliśmy w Zaopsiu, bo w sezonie dużo remontowaliśmy. Moje psy jadły tę karmę na śniadanie i kolację średnio przez 2 dni w tygodniu. Mimo mieszanej diety przez te kilka miesięcy nie zauważyłam, żeby miały niestrawność. Kupa po karmie wyglądała dobrze – nie było rozwolnienia ani zatwardzenia, kolor zawsze utrzymywał się taki sam a i wydalanie było zaprogramowane jak w zegarku.
W sierpniu pojechałam z Jarvisem na wyjazd służbowy, Janka została w domu. Postanowiłam, że oba moje psy będą w tym czasie jeść tylko karmę Delcon, przez dwa tygodnie.
Jarvis był ze mną cały czas, więc bez problemu mogłam obserwować jego reakcję. Mimo częstych zmian miejsc i bardzo aktywnego wyjazdu, nie widziałam, żeby karma mu nie służyła. Nabrał świetnej kondycji, nie chodził głodny i wypróżniał się regularnie.
Janka w tym czasie przybrała na wadze 300 gramów (specjalnie dostawała większą dawkę, bo po chorobie bardzo schudła) i w końcu nie wyglądała jak zabiedzony piesek.
Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tą karmą. Przechodząc na karmienie surowym mięsem trochę wypadłam z nowości na rynku karm i choć widziałam wśród znajomych charakterystyczne różowe opakowanie, to nie dociekałam co to za karma. Kiedy worek Delcona trafił w moje ręce podpytałam znajomych czy mieli już jakieś doświadczenia tą karmą – wszyscy ją zachwalali i po zjedzeniu przez moje psy 12 kilogramów nie dziwię się opinii znajomych.
Karma jest naprawdę dobra. Zaryzykowałam, mimo, że widziałam w składzie kukurydzę, której kiedyś bardzo unikałam. Moje psy nie zmieniły swojego zachowania, także wiem, że składniki są dla nich super zbilansowane. Jedyna zmiana jaka była widoczna to częstsze wypróżnianie, ale nie jest to dla mnie zaskoczeniem, bo jedząc surowe mięso nie dostają normalnie tylu węglowodanowych wypełniaczy. Nie żałuję i jak tylko będę miała możliwość, to kupię im kolejny worek, bo karma Delcon już na stałe wpisała się w nasz domek w Zaopsiu.
Tylko tym razem lepiej zabezpieczę ją przed myszami 😉
Bardzo polecam spróbować! Moje barfowe psy nie skarżyły się na „bałagan” w brzuchu, dlatego mam zaufanie do tej karmy.
Recenzja powstała dzięki współpracy Delcon Polska (KLIK) dla TOP for DOG 2019 (KLIK).