Z psem po Łodzi ~ Gastromachina

otojanka z psem po łodzi gastromachina
Często dostaję od Was pytania dotyczące tego, do jakich lokali można w Łodzi wejść z psem. Odpowiadam półsłówkami, podaję jedną pewną w tym temacie knajpkę i… wstyd mi, że mieszkając w Łodzi nie wiem gdzie można się wybrać na dobre jedzenie, zabierając przy okazji ze sobą swojego psiaka! A przecież mając u siebie gości z psem, nie łazimy całymi dniami po polach. Taka wiedza przyda się również mi, dlatego niniejszym postem mówię „mea culpa” i obiecuję poprawę. Zapraszam Was więc na pierwszy post z cyklu „Z psem po Łodzi”.


Pewnego styczniowego wieczoru, Magda wyciągnęła mnie… nie, nie, tym razem nie na nocny spacer po polach, a na miasto! Umówiłyśmy się na Piotrkowskiej, by razem z naszymi burkami wszamać kolację i napić się piwa.

Naszym celem był dość nowy lokal na Piotrkowskiej 89, choć nie tak nowy dla Łodzian, którzy śledzą to, co dzieje się w kulinarnym światku naszego miasta. Gastromachina – bo o tym miejscu mowa, do tej pory była mi znana jako food truck, ale tym razem przywitała nas stacjonarnie: otwartymi ramionami swoich drzwi, ciepłym miejscem przy stole oraz miseczką wody dla psów.

otojanka z psem po łodzi gastromachina

Sam lokal urządzono skromnie i ze smakiem. A co najważniejsze i na co bardzo zwracam uwagę – jest tam jasno! Widać co się je i kto siedzi obok. Obsługa była przesympatyczna, cierpliwie odpowiadała na pytania o jedzenie oraz umiała dopasować piwo do moim oczekiwań smakowych. W knajpce, pomimo środka tygodnia był spory ruch. Mimo nieplanowanej zmiany stolika, Janka super zniosła krzątaninę dookoła siebie. Była troszkę spięta, w końcu wyjście na miasto to nie jest coś, co robi każdego dnia, jednak miewała momenty krótkiej drzemki, także nie było tak źle jak się spodziewałam.
otojanka z psem po łodzi gastromachina
Zamówiłam tradycyjnego burgera i regionalne piwo. Pyszka!!! Każdy znajdzie tam coś dla siebie, łącznie z wegetarianami, pod warunkiem, że lubujecie się w jedzeniu typu burgery i ciabatty. Ja bardzo lubię co jakiś czas przekąsić coś w tym stylu, dlatego chętnie tutaj wrócę.
otojanka z psem po łodzi gastromachina
Uważam, że to miejsce jest naprawdę godne polecenia. Mały lokal z wejściem w bramie, niepozorne bułeczki z wkładką, za to wielkie serce do psów i pewność, że zawsze zostaniecie tam dobrze ugoszczeni. Nie liczy się wielkość psa, nie liczy się ilość psów. Jeśli tylko znajdzie się dla Was miejsce przy stole – korzystajcie!

Nawet mój zestresowany życiem piesek miał tam swoją chwilkę relaksu.

Gastromachina
Facebook: (KLIK)
ul. Piotrkowska 89, Łódź
tel.: 736 678 087

8 komentarzy do “Z psem po Łodzi ~ Gastromachina”

  1. Fajnie, że zaczęłaś interesować się tym tematem. W Bydgoszczy z tych o których wiem to są 3 restauracje/kawiarnie psiolubne + jeden sklep yankee candle do którego w końcu musimy się przejść :D. Miałam w planach bardziej to sprawdzić na terenie miasta ale póki co wszędzie biegam i na takie wyjścia czasu nie ma. Jestem ciekawa, jak Emet by się zachował. Pewnie chciałby witać się z każdym obok i próbowałby kłaść pysk na stole ;). A gdybym odwróciła się na sekundę, jedzenia by nie było.

    1. Trochę obciach, że tu mieszkam i nie znam swojego miasta od tej psiej strony, dlatego pora to nadrobić! Coś czuję, że Emet byłby gwiazdą każdej knajpki, haha!

  2. Uwielbiam to miejsce, ale bardziej od strony kulinarnej ( bo jedzenie, zaraz po Ryśku, to moja druga miłość :D). Na mieście jeszcze nigdy nie byłam z psem…chyba głównie dlatego, żeby oszczędzić mu stresów związanych z tłumem…ale może właśnie powinnam z nim tak wychodzić? Jedyne miejsce publiczne w mieście, jakie odwiedził, to był Teatr Nowy, gdzie udawał modela w sesji zdjęciowej pewnej aktorki 😀

    1. Rysiek gwiazdą?! Woooow!!!
      Janka stresuje się w takich miejscach, owszem, ale uważam, że nadszedł czas, by w końcu pokazać jej też ten drugi świat, nie tylko dzikie harce na polach. Radzi sobie coraz lepiej i to upewnia mnie w tym, że dobrze robię. Oczywiście nie namawiam, bo ja sama wpadam do knajpy tylko na jedzenie, nie rozsiadam się, nie przebywam tam całej nocy, bo chcę, żeby Janka wyniosła z tego jak najwięcej, irytując się jak najmniej. Kiedy mam się spotkać z grupą znajomych i swoją uwagę przekierować nie na psa, wtedy po prostu jej nie zabieram.

  3. Stanowczo brakuje takich miejsc w Polsce 🙂
    Zjadłoby się od razu takiego hamburgera, mogliście nie wstawiać zdjęć jedzonka "P
    Dwa komentarze wcześniej, jeśli chodzi o unikanie stresu. Nieraz nie dwa jest się na wakacjach, wycieczce, czy na spacerze gdzie się zgłodnieje. W obecnych czasach moim zdaniem powinna być możliwość wejścia z psem do takich miejsc.
    Wracając z ostatniego obozu, zatrzymałam się w jedynym dużym mieście w pobliżu, było mega zimno na podwórku + godz 19, Pani w restauracji powiedziały, że jest zbyt duży ruch żeby nas wpuścić. Normalnie poszukałabym innego miejsca, ale godzina, głód i brak innych miejsc spowodowało że usiedliśmy na podwórku. Jadłam rosół w rękawiczkach i szaliku i myślałam, że palnę babę w twarz jak przynosiła drugie danie z szyderczym uśmiechem patrząc jak jestem ubrana. Ludzie mogą wchodzić do restauracji i palić i mieć dzieci, które się drą, a psy które leżą pod stołem nie?

  4. Oj żebym mieszkała w dużym mieście, też chętnie sprawdziłabym psiolubne lokale. Ale moja mieścinka jest daleka od turystów, same bary dla górników i to na tyle 😀

Możliwość komentowania została wyłączona.