Na adopcinkowej imprezie Janki (KLIK) wielkim powodzeniem u psów cieszyły się wątróbkowe muffinki, dlatego chciałabym się z Wami podzielić przepisem na ten wyjątkowy psi wypiek.
Babeczki powstały dość spontanicznie. Pierwszym moim pomysłem był tort, jednak do ostatniej chwili wahałam się, bo wiedziałam, że mogę mieć problemy z przewiezieniem go w stanie nienaruszonym i rozparcelowaniem w terenie. Muffinki są na tyle mobilne, że bez problemu można je spakować do plecaka, nie potrzebują talerzyków, a jak coś zostanie – łatwo to zapakować w serwetkę i schować do kieszeni.
Ciasto powstało „na oko”, moja babcia Agnieszka byłaby ze mnie dumna.
Specjalnie dla Was postarałam się o zoptymalizowanie użytych składników i tak oto powstał przepis.
Wątróbkowe babeczki Janeczki
-kilogram wątróbki drobiowej
-trzy jajka
-200-300 ml. oliwy z oliwek
-pół kilograma pełnoziarnistej mąki pszennej
-przyprawy (u nas ziele piołunu i liście orzecha*)
Surową wątróbkę zmiksuj na gładką masę. Dodaj jajka i olej (na początku lepiej mniej, zawsze można nim później wyregulować odpowiednią konsystencję ciasta). Wymieszaj wszystko bardzo dokładnie. Dodaj zioła (w naszym przypadku było to po łyżeczce ziół, aby nie przyćmić smaku wątróbki, a jedynie nadać jej głębi). Stopniowo dodawaj mąkę. Dokładnie mieszaj całe ciasto, aby nie było grudek z mąki.
Konsystencja powinna być półpłynna i lekko gumowata, taka jak do typowych ludzkich muffinek.
Babeczki piecz w 175 st. C bez termoobiegu przez 20-25 minut, do tzw. suchego patyczka.
Nasze wypieki wytrzymały dwie doby poza lodówką. Jak długo można przechowywać takie babeczki? Nie mam pojęcia, u nas dłużej nie wytrwały. Za to następnym razem planuję kilka zamrozić i trzymać na czarną godzinę.
* Ziele piołunu, liście orzecha, tymianek, kłącze tataraku i czarnuszka. To właśnie te przyprawy najczęściej wykorzystuję w kuchni, kiedy pichcę coś dla Janki. Taki zestaw super sprawdził nam się podczas kuracji na lamblie, dlatego od tego czasu przemycam jej te zioła gdziekolwiek się da.
Smacznego!!!
O rany, wyglądają jak czekoladowe. Można by się pomylić. 😛
Niektórzy byli bardzo blisko zasmakowania pomyłki 😀
Wyglądają prześlicznie! Na pewno upieczemy w wolnym czasie 🙂
Magda&Hutcher
Smacznego!
no piękne 🙂 ciasta piekłam, torty robiłam ale muffinek psom jeszcze nie serwowałam 🙂
Najwyższy czas nadrobić zaległości 🙂
Zdecydownie jak czekoladowe 😛 Obawiam się, że zapach trochę inny… ale czemu nie 😉 My się planujemy wziąc za ciasteczka w najbliższej przyszłości 🙂
Pozdrawiamy!
Śledź też pies
Na szczęście zapach nie był też typowo wątróbkowy. W każdym razie – trzymając muffiny w kieszeni kurtki, nie musiałam jej prać zaraz po spacerze, bo kieszeń ani nie była zatłuszczona, ani nie była śmierdząca 😉
Adopcinki – drugie urodzinki 🙂
PS czy to też tak cuchnie podczas pieczenia jak smaczki wątróbkowe? Bo powiem szczerze, że piekłam z łzami w oczach 😀
A mnie ciastka z wątróbką zawsze wychodzą za wilgotne i psują się po kilku dniach, więc przestałam je robić. Może takie muffinki byłyby lepszym wyjściem, bo szybciej zjedzone 😉
Nam ciacha znowu za suche wychodzą! Nie dogodzisz 🙂
Ty to zawsze wymyślisz jakieś kulinaria 😀 Zaliczam sie do tych, co pewno usłyszeli by "to mięsne", jak już bym się delektowała 😀
:))) No nie mogę… 😀 😀 😀
Jeja! Ale świetne 😀 Pozwolisz, że wypróbuję na Ryśku? 😀 Ostatnio myślałam o tym, żeby samej zacząć tworzyć dla niego smaczki. Wątróbkowe muffinki wydają się być dobrą opcją na początek! 😀
Próbuj! I koniecznie daj znać jak wyjdą i czy Rychu da lajka 😉
co blog ciekawsze pomysły na psie ciastka, może i my coś upieczemy?
Na muffinki wątróbkowe bym nie wpadła, u nas to mięsko poszło na ciacha :D. Wiem już, co zrobię na urodzinki mojej suni.
Pozdrawiamy! 🙂
http://jaimojaspanielka.blogspot.com/
Wyglądają wspaniale!
Ja raz zabrałam się za taki tort, ale była to kompletna klapa 😀 Tzn. Luńcia zjadła ze smakiem wypiek, ale nigdy już go nie powtórzyłam 😀