W pierwszy weekend czerwca odbył się Dog Orient w Puszczy Bolimowskiej. Niestety, tydzień wcześniej doznałam kontuzji kolana i mimo najszczerszych chęci nie udało mi się uczestniczyć w tym wydarzeniu. Janka na zawody pojechała z Asią i Juniorem oraz Natalią i Tezą, a ja żałowałam, że psio-aktywny długi weekend przeszedł mi koło nosa…
Kiedy dwa tygodnie później koleżanka zaproponowała mi wyjazd na działkę, nie wahałam się ani chwili! Stwierdziłam, że to idealny moment, by odbić sobie stracony czas i powtórzyć „długi weekend”, tym bardziej, że miejsce, w którym przyszło nam mieszkać nazywało się SOSENKA – czyli tak samo, jak ośrodek w Puszczy Bolimowskiej!
Pierwsze co zrobiłam, to spakowałam psa. Wiadomo, pewne rzeczy są niezbędne i wolałam niczego nie przeoczyć. Oprócz obowiązkowego stabilizatora na kolano i kuli dla siebie, spakowałam smaczki i ulubione zabawki Janki. Tym razem towarzyszyła nam również moja nowa kamerka, która na tym wyjeździe przeszła test.
Miejsce było całkiem urokliwe. Bardzo lubię tę okolicę – drobne wzniesienia, łąki, lasy oraz jeziora. Te tereny są mi bliskie, bo większość obozów na które jeździłam, spędziłam właśnie niedaleko Płocka i Gostynina. Nasz domek znajdował się na ogrodzonym terenie, co było niesamowitą psychiczną wygodą, otwierałam drzwi i luzem szłam z Janką na poranny spacerek. Kiedy jeszcze pogoda dopisywała, było to bardzo przyjemne dla nas obu.
W trakcie tych niecałych czterech dni poszłam tylko na jeden dłuższy spacer. Wybraliśmy się ekipą nad pobliskie jezioro. Ekipa, czyli Natalia z Tezą oraz Justyna z Tajem (KLIK) jest znana Jance, więc nie bałam się o psie relacje. Dziewczyny wzięły też Jankę na dwa dłuższe spacery, jeden nad dalsze jezioro oraz drugi dookoła jeziora, nie było ich wtedy pół dnia i wszyscy wrócili przemoczeni do suchej nitki!
Z tych krótkich wyjść udało mi się zmontować filmik – serdecznie zapraszam do jego obejrzenia.
W niedzielę psy były padnięte… Dodatkowo, po późnym śniadaniu się rozpadało i odwiedziła nas burza, więc Janka wyszła na dwór po 14:00. W drodze powrotnej psy były nieprzytomne. Tak naprawdę, ostatniego dnia żaden z psów nie miał porządnego spaceru i wcale nie wyglądały jakby tego potrzebowały.
Za to ja bardzo potrzebowałam takiego krótkiego wyjazdu! Początek czerwca był trudny dla Janki – mój wypadek w trakcie naszego rowerowego treningu, wspólne czekanie na karetkę i zabranie mnie przez dziwnych panów, wychodzenie na spacer z „obcymi” ludźmi, wczasy u Asi i Juniora, zero treningów i zabaw z pańcią… Chyba obie potrzebowałyśmy chwili luzu i czasu spędzonego tylko na zadowalaniu siebie nawzajem.
Dziś zaczęły się wakacje i choć do szkoły nie chodzę już od dobrych kilku(nastu…) lat, liczę na to, że te dwa letnie miesiące przyniosą nam jeszcze niejeden tak przemiły wypad z psijaciółmi!
Super że wyjazd się udało – oby kolejne były tak przyjemne 🙂
Na pewno taki wyjazd był Wam potrzebny. Oby wszystko szybko wróciło do normy!:)
Fajnie, ze sobie trochę odpoczęłyście 🙂
Każdy potrzebuje chwili odpoczynku, szczególnie w chwilach kiedy jest dosyć ciężko 🙂 Można oderwać się całkowicie od rzeczywistości. A jeśli chodzi o pakowanie, to ja również najpierw zajmuje się rzeczami psa, to sprawia mi dużo większą radochę 😀