KOMENDA trzymaj!

O rany!!! Myślałam, że się nigdy nie doczekam! Ale stało się! Wczoraj miałyśmy przełom i chyba jesteśmy na najlepszej drodze do utrwalenia tej komendy. Zajęło nam to raptem 15 miesięcy…

Weź/trzymaj/hold… Takie zmiany przechodziła nazwa naszej komendy na trzymanie przedmiotów w pysku. Nauka zajęła nam ponad rok, była długa, ciężka i wymagała ode mnie wiele cierpliwości, a od Janki… wiele cierpliwości i przełamywania brzydzenia się tą aktywnością.

Ostatecznie mamy komendę „weź” na podjęcie przedmiotu i „hold” na jego trzymanie i nie-puszczenie.

Naukę zaczęłyśmy standardowo, od prób dotknięcia pyskiem koziołka. Później była próba otwarcia pyska, pierwsze złapanie i notoryczne wypluwanie… Zaczęłam więc znieczulanie nie tylko na „smak” koziołka, wprowadziłam do nauki różne materiały, zazwyczaj dość płaskie i miękkie, czasem podsuwając Jance coś innego, np. grubszy sznur albo małe tekturowe pudełeczko.

W międzyczasie musiałam zmienić taktykę, ale dzięki „wypluwaniu” podłożyłam inną komendę: „puść”. Także nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło!

Nagradzałam dosłownie sekundowe utrzymanie przedmiotu i tylko wtedy, kiedy pies puścił przedmiot na komendę.

Pierwszą samodzielną próbę podjęcia czegoś w pysk i wytrwania w trakcie robienia zdjęcia, podarowała mi na samym początku września. Dzięki temu mogłam jej zrobić takie cudowne zdjęcie:

Musicie wiedzieć, że Janka jest bardzo wrażliwa na aparat, a nawet na telefon. Często muszę jej cyknąć kilkadziesiąt fotek (najlepiej z zaskoczenia) żeby nie wyglądała na przerażonego psa, notorycznie bitego „za oddychanie”. Dlatego wytrwanie w tej paskudnej dla niej komendzie i pozwolenie na zrobienie sobie zdjęcia zostało przeze mnie sowicie nagrodzone! I wałkowanie tej sztuczki znowu odpuszczone na jakiś czas.

No ale dłużej już nie chciałam czekać, w końcu spróbowałam ponownie… No i kurcze blade! Ten pies potrafi mnie zaskakiwać cały czas, ale pod warunkiem pozwolenia mu na samodzielny, długotrwały rozwój i akceptację tego, czego od niej wymagam.

Także proszę bardzo – nasza wczorajsza sesyjka z trzymania przedmiotów została udokumentowana:

Różne przedmioty. Różna waga, różne materiały… a co najważniejsze – jest też piłeczka!

Do wczoraj Janka nie była w stanie otworzyć pyska tak, by trzymać w pysku piłkę, zawsze markowała, próbowała złapać za rant, którego piłki nie posiadają 😛 No ale w psim móżdżku rzeczywiście coś przeskoczyło i jest! Dlatego najlepsze zostawiłam na koniec.

Jejku, jaka ja jestem z niej dumna!

16 komentarzy do “KOMENDA trzymaj!”

  1. Iza, motywujesz mnie 🙂 To "przez Ciebie" znowu ruszyłam z moim ADHD-owcem lat 10 do lasu. Nie mam sposobu na jego wyciszenie… nic nie działa. Wczoraj w "naszym lesie" obok terenu radiostacji jest taka ścieżka zdrowia dla żołnierzy – nie używana… Cisza, pusto, głucho ( czasem dzik lub łoś przemknie, czasem słychać strzały ze strzelnicy – ale to już na Fuksie nie robi wrażenia, na całe szczęście, bo Janki burza przy stresie Fuksa wyglądała identycznie lub gorzej) popróbowałam skoków przez wielką oponę – wkopaną do połowy i przechodzenia pod – prawie wychodziło, przejście po kładkach też prawie (ekscytacja poziom 1000+), ale przeskok przez wiszącą oponkę – to było już za dużo. I nie wiem, jak go "skupić" i wyciszyć. 20 min. siedziałam i wyciszałam – nic z tego … a pies wybiegany (kółko po lesie przy rowerku), wymęczony i (teoretycznie) chętny do akcji – tylko te emocje… Masz jakieś pomysły może???

    1. Cześć! 😀 Super Cię tutaj gościć i dziękuję za miłe słowa! 🙂
      Fuks ma już 10 lat? Jak ten czas zasuwa…
      Jeśli zaś chodzi o emocje, to my ciągle nad tym pracujemy i jest to chyba "neverending story" 😛 Z Fuksem możesz zacząć od zwykłej samokontroli na jedzenie, a później wprowadzić do tego zabawkę – tak chyba najłatwiej wytłumaczyć psu o co chodzi. Na jutubie znajdziesz mnóstwo filmików, a jak masz dodatkowe pytania, to pisz na priv, coś Ci podeślę w razie wątpliwości.
      Czasem też "wybiegany" pies jest psem pobudzonym i podekscytowanym, rzucamy psu piłeczkę, chcemy psa zmęczyć, a mamy odwrotny efekt, dlatego możesz popracować z nim w innym sposób – spróbować pracy umysłowej i bardziej statycznej, na przykład zabaw węchowych. Pies jest wtedy bardzo skupiony, potrafi się zmęczyć, ale też nie powinien się tak bardzo pobudzać jak przy typowej aktywności fizycznej.
      Musisz też znać umiar, choć wiem, że z tym bywa ciężko, bo pies ciągle chce… 😉 Ale to Ty musisz wiedzieć kiedy przestać. Jeśli przeskok przez wiszącą oponkę był zbyt obciążający psychikę Fuksa, ja bym skończyła nawet krok wcześniej i stopniowo wprowadzała dodatkowe elementy. Możesz też przeplatać zadania czysto fizyczne z tymi statecznymi jak siady, leżenie, podawanie łapek, dostawianie się do nogi, coś co może zrobić w miejscu przy Tobie i wtedy jako nagrodę wysyłasz go na przeszkodę.
      Pozdrawiam!

  2. xD
    Czuję tą dumę xD
    My wałkowałyśmy niemalże tyle samo dostawianie xD Okazało się, że najpierw trzeba było psa do siebie przekonać, potem popracować nad opanowaniem emocji, potem znieczulić na kliker, następnie utrwalić do czego to służy a na końcu "tylko" przyzwyczaić do tego, że za żarcie trzeba się napracować XD
    BANAŁ 😀

    1. 😀 😀 😀
      No… u nas poszło łatwiej, bo pracujemy bez klikera 😛
      Ale to prawda, czasem żeby coś osiągnąć, trzeba wprowadzić mnóstwo (niby nic nieznaczących) elementów i to od nich wyjść dalej. Trzymanie przedmiotów w pysku jest naszym wstępem do zawijania w kocyk 😉 Dziś Janka podała mi jedną i drugą łapkę z koziołkiem w pysku! Teraz zrobimy chyba miesięczną przerwę, bo bardzo się boję, że poczuje na sobie presję 😛

  3. Też zabierałam się za to z pierwszą z suczek, ale zakończyło się to na ok. 2 sekundowych przytrzymaniach ołówka w pysku a do tego jeszcze jego memłania. Jednak motywacja żeby znowu wziąć się za tą sztuczkę rośnie z dnia na dzień 😛

    1. No tak, u nas długo było 2 sekundowe trzymanie koniuszkiem pyska, także wiem co masz na myśli 😀 Na szczęście jest brak memłania, więc mam nadzieję, że się nie pojawi!

  4. U nas trzymacie czegokolwiek w pysku następuje wtedy, gdy Ryś ochoczo ucieka ze swoim misiem, albo patykiem. Nie mam pojęcia, jak nauczyć go przynoszenia mi rzeczy, bo próbowałam już kilku metod, które nie zrobiły na nim absolutnie żadnego wrażenia, a co dopiero trzymanie na komendę…próbowałam kiedyś, ale kiedy po którymś razie mu nie wychodziło i się zorientował, że chyba nie o to go prosiłam, to chował się pod stołem 🙁

    1. A próbowałaś zabawy na dwie takie same zabawki? Szarpania na dwa identyczne szarpaczki?
      Naukę aportu polecam zacząć na lince, kiedy pies podejmie przedmiot pociągnij linkę w swoją stronę, aby nie dać psu możliwości ucieczki od Ciebie. No i każde przyniesienie trzeba sowicie nagrodzić – albo drugą zabawką, albo smakiem 🙂

    2. Przede wszystkim chodzi o to, żeby psiak nauczył się, że zabawa wychodzi od Ciebie i najlepsza jest z Tobą. Zabawa w szarpanie uczy go trzymania się blisko Ciebie, motywacji, nakręcenia – pies goni łup, łapie go, szarpie. Po prostu jest ekstra!
      Nauka na dwie zabawki jest też fajnym wstępem do podmienienia drugiej zabawki na coś innego tak, żeby pies bawił się zawsze tym, co masz po ręką. Dodatkowo, na tym etapie "szarpania" można psa nauczyć puszczania i łapania zabawki na komendę.
      Później możesz podkładać inne zabawki, a na końcu próbować rzucać (najpierw bardzo blisko) i uciekać w drugą stronę. Nakręcony pies będzie chciał więcej, więc powinien przybiec do Ciebie z zabawką.
      Tak mniej więcej brzmi teoria, choć w praktyce wiem, że bywa to ciężkie 😉

  5. Pięknie Wam to wyszło, choć droga była trudna.
    U mnie największym problemem jest, że jak każe trzymać, to za długo na wstępie ten czas wydłużam i pies się zniechęca.

    1. Długo musiałam się uczyć, żeby nie wydłużać czasu, bo myślałam, że każdy pies ma to wbudowane w "psi pakiet" i wystarczy tylko pokazać o co chodzi 😉 Pewnie gdyby moje ambicje nie były tak wygórowane, szybciej poszłaby nam nauka, no ale to kolejny raz jak mój pies mi mówi, że co nagle to po diable 😉
      Teraz ćwiczymy wytrzymywanie w komendzie kiedy kuszę ją smakami, albo dotykam przedmiotu – chcę, żeby oddawała mi go jedynie na komendę "puść" lub "daj". Kiedy to opanujemy, wprowadzę komendy ruchowe, w tej chwili umie podać łapę i przybić piątkę, ale obrotu ani zmian pozycji jeszcze nie zrobi – dlatego znowu mamy metodę małych kroczków.

    2. Ja wiem, że robiłam ogromny błąd. Bo na dodatek, że bez smaczków! to dawałam psu różne rzeczy i trzymał i trzymał i dopiero odbierałam. Sierota ze mnie jakich mało. Dlatego chcę zacząć od małych kroczków, tylko mega leń jestem… A to na spontanie było i mam jak mam.
      Inny błąd to zabawkę zawsze podgryza i z nią kazałam mu robić różne rzeczy, a to się sypało wtedy. No cóż za głupotę się płaci podwójną pracą…

Możliwość komentowania została wyłączona.