Wraz z Janką pojawiła się u mnie niezidentyfikowana karma, która zgodnie z zaleceniem byłej właścicielki – miała być ciągle dostępna. Trzymałam się tego jedynie przez dwa tygodnie, gdyż nie mogłam wytrzymać smrodku granulek… A i schemat karmienia mojego kota spowodował pewną rewolucję w karmieniu psa.
Mój kot dostawał mokrą karmę rano i wieczorem, a suche granulki miał dostępne cały czas. Nie wiem czy wiecie, ale kot powinien jeść często, ale mało, za to psa spokojnie można „przegłodzić” do dwóch, a nawet jednego posiłku dziennie.
Kiedy Janka widziała jak karmię Zorkę mokrą karmą… Najzwyczajniej w świecie zazdrościła 😉 Nie dziwię się, gdyż mokra karma wybornie pachnie i smakuje.
Postanowiłam wprowadzić taki posiłek i Jance (jednocześnie zaczęłam przestawiać ją na lepszej jakości karmę suchą, gdyż nie miałam pojęcia co jadła do tej pory. Karma była kupowana na wagę i była właścicielka nie pamiętała jej nazwy).
Kompromisem była też mała rewolucja w karmieniu Zorki.
Kiedy wszystko się ustabilizowało, obie dziewczynki zaczęły dostawać rano suchą karmę (kot na cały dzień, pies miał ją zjeść od razu) a na kolację karmę mokrą.
Janka od początku była wybredna, często grymasiła przy misce, potrafiła się głodzić…
Nie chcę póki co rezygnować z karmienia jej suchą karmą, ale nigdy też nie będę jej dosmaczała po to, żeby zachęcić ją do jedzenia – gdybym zaczęła to robić, Janka nigdy w życiu nie ruszyłaby już zwykłej suchej granulki.
Lubię za to „dosmaczać” mokre jedzenie 😉 Nieważne co tam dostanie i tak je zje! Poza tym, jest to wspaniałe pole do popisu aby przemycić jej wiele suplementów, jak oleje, jogurt, witaminki i inne.
Problem niechęci do suchej karmy nie zniknął. Wiem, że każda nowa karma cieszy się jankowym zainteresowaniem, ale nie może jej zjeść więcej niż 5-7 kilo, dlatego nigdy nie kupuję większych worków.
Jak urozmaicić te posiłki, które zmieniają się w niechciany obowiązek?
Ano tak:
Czyli napakować suchej karmy do konga i zakleić go pasztetem lub pastą wątróbkową. Idąc za ciosem lizania, granulki same wpadają do pysia i w ten sposób śniadanie magicznie zapełnia brzuszek.
Co ciekawe, Janka spożywa konga tylko i wyłącznie liżąc, nie ma w zwyczaju turlania, rzucania i gryzienia, dlatego często kilka granulek zostaje w środku.
Jest to też fajny sposób na wyciszenie psa po intensywnym porannym spacerze i warunkowania mu klatki – bardzo często korzystam z tego sposobu.
Kiedy Janka robi się melancholijna, wyjmuję inną pomoc śniadaniową, której zadaniem jest zachęcić Jankę do ruchu, myślenia i rozbudzenia. Jest to kula smakula:
Kolejnym przedmiotem jaki czasem wykorzystuję jest plastikowa foremka po długich biszkoptach. Foremka spełnia rolę zwykłej miski, jednak rowki wymuszają wybranie granulek językiem. Od rana trwa więc gimnastyka ciała i języka!
Najcięższą artylerią jest foremka na muffinki i piłki. Piłki. Piłkipiłkipiłki!!! W tym przypadku Janka nie spożywa posiłku sama, czasem ją dopinguję, pomagam wziąć straszną piszczącą piłeczkę, a na zakończenie razem sprzątamy bałagan… Bo wspólny posiłek to podstawa szczęśliwej rodziny.
Bardzo lubię urozmaicać jej w ten sposób posiłki, zdecydowanie wolę podawać jej suchą karmę interaktywnie, niż dosmaczać olejami czy smaczkami.
A wy jakie macie sposoby na swoje niejadki?
2 ostatnie sposoby super 😉 również dla szybko jedzących psów, a ostatni może przetestuję, jak się zaopatrzę w odpowiedni sprzęt 😉
Na szczęście sprzęt jest do smacznego użytkowania również przez ludzi, także nie zastanawiaj się, tylko pędź do sklepu! 😀
Hmmm…ciekawe czy w schronisku też była taka wybredna…
Wiem jedynie, że w schronisku była bardzo zestresowana, dlatego przypuszczam, że nie jadła zbyt wiele, choć jak było naprawdę, to się nigdy nie dowiem.